wtorek, 19 lutego 2013

Jak się wchodzi między wrony...

... trzeba krakać tak jak one :D
 Biedny ten mój synek :) całe dnie z kobitkami spędza
 i chyba zaczyna mu brakować męskiego wzorca.  
Już nawet mówi o sobie: zrobiłam, zmęczyłam się, jestem głodna (oczywiście po swojemu:).
 A dzisiaj od rana sam z własnej nieprzymuszonej woli wystroił się tak o:


Róż mu absolutnie nie przeszkadza. 
Przydałby się jakiś mały kolega, który uświadomiłby mu, że różowy jest be, bo dziewczyny mają niezły ubaw ze swojego braciszka. 

Zapomniałam Wam ostatnio pokazać ciacha miłosnego dla mojej rodzinki :) Miała być cała blacha serduszek ale wyszło tylko jedno :) reszta się rozlazła.
Przepis z tej strony baaaaaaaaaaardzo polecam
 (nie robiłam z serem z wiaderka tylko takim własnoręcznie zrobionym niemielonym, PYCHA!!!).

Ciasto "Cielaczek" w miłosnym wydaniu :)



Miłego dnia :)

4 komentarze:

  1. Ciastkaaaaaaa. Idę sprawdzić, czy mają czekoladę, bo potrzeba mi teraz duuużo magnezu.
    Mój syn chce wychodzić z domu w milionie spinek na głowie. I w opasce. I w różowych kaloszach siostry.
    A niech mu tam, co ma być to będzie ;)
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekoladą możesz sobie polać jak już upieczesz :)
      Spinki też przerabiamy i bransoletki :D ale na razie tylko po domu tak chodzi. A niech mu tam ;)

      Usuń
  2. He he trochę podrośnie, to mu przejdzie :) Tak jak mówisz kolegi mu potrzeba :) A ciasto wygląda apetycznie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak :) Klara w jego wieku uwielbiała samochody :) Ciasto pyszne! polecam bo jest bardzo łatwe i zawsze się udaje, nawet z takim piekarnikiem, który strzela fochy :D
      Nowe zdjęcie?? ładnie:)

      Usuń