poniedziałek, 17 grudnia 2012

Efekty uboczne... cz. 3


...będzie o śniegu, którego za oknami już niewiele i o przygotowaniach do Świąt i o moich kulkach, które jeszcze o dziwo są całe i tworzą piękny ołtarzyk :) w parze z telewizorem... 


...niewiele tych świątecznych akcentów w naszym domu...


...a widzę, że kulki cieszą się największą popularnością...


...więc robiąc przyjemność sobie pokazuję je Wam jeszcze raz :)




 Ten śnieg to już niestety wspomnienie a szkoda bo nie mieliśmy kiedy ulepić bałwana (jakiś such był ten śnieg). Na szczęście sanki mamy zaliczone (mamy to trochę za dużo powiedziane, bo tym zajął się mój KolegaNieMąż) bo teraz zaliczamy gile z nosa :/

 A jak u Was z sankami, bałwanami, przygotowaniami świątecznymi, ewentualnie z gilami (nic co ludzkie...)? Miłej nocki!


4 komentarze:

  1. Piękne te Twoje kule :) U mnie był śnieg, a teraz popadał deszcz i po śniegu :/ Kupiłam sanki, na których mała jechała tylko raz, ale może jeszcze śnieg popada? :) A z przygotowaniami do Świąt u mnie bardzo powoli idzie. Dobrze, że Święta spędzam nie w swoim domu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też deszcz wszystko popsuł. W sumie to nie przepadam za zimą ogólnie ale dzieciaki miały radochę ze śniegu i ten bałwan nieulepiony...:) My spędzamy święta w domu :) ale bez szaleństw, jak co roku głównym daniem będą pierogi z... truskawkami :) Pozdrawiam

      Usuń
  2. takie kule to mi się od dawna marzą:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa wieczory kulania plus dwie godziny sprzątania plus spory zapas cierpliwości i gotowe :)

      Usuń